Ale dzisiaj zajebista jazda była! Prawie cała godzinka galopu! :D Musli - koniu na medal ^.^ Jesusie, lepszego konia nigdy nie dosiadałam i nadal to podtrzymuję. Na początku wyprzedała i przy galopie łeb zniżała, przez co mnie cholernie wybijało, ale usiedziałam i do kłusa... Wsiadł na nią właściciel, żeby ją trochę ożywić i... w życiu nie widziałam, żeby w pięć minut ktoś zrobił tyle lotnych co on! Chyba z dwadzieścia jak nie więcej! Potem znowu ja wsiadłam i mój Boże, ten koń jest zajebisty *.* Pogalopowałyśmy sobie z koleżanką, slalomy w kłusie, drążki i stępujemy na koniec bez strzemion :D Miało być zdjęcie między uszkami, ale zapomniałam, więc jest tylko jak się kobyłka tarza po jeździe (po lewej) i ta (po prawej) z dwukolorową grzywą to Mika - córka Musli :P Ha ha, wybrałam się w deszcz na rowerku i łokieć rozwalony xd Kolejna jazda prawdopodobnie za dwa tygodnie, zobaczymy czy do Decathlonu pojadę...^^
Super masz bloga! :) Czekam na jutrzejszy wpis bo ma być jutro! :D I porób dużooo zdjęć <3 Musli jest śliczna :*
OdpowiedzUsuńNiestety nie ma takiej możliwości - do Musli jeżdżę raz w tygodniu ;c
UsuńMusli i Mika są do siebie bardzo podobne. ;)
OdpowiedzUsuńAle ja Ci dziewczyno zazdroszczę! Może Twoja stajnia nie jest wielka, ale takie są najlepsze. Tak jak Equitus... Nie ważne... Czekam na next i mam nadzieję, że opiszesz najbliższą jazdę. Ja nie będę miała takiej okazji jeszcze przez parę tygodni (co najmniej, jeśli dobrze pójdzie), więc przynajmniej chciałabym u Ciebie o tym poczytać :)