poniedziałek, 9 grudnia 2013
Coś chyba nie wyszło :/
No, tak jakby stwierdziłam, że nigdzie nie jadę. Pierdolić western, nieważne, że miałabym konia, ja tam wolę klasyk i Musli ♥ Ostatnio jeździłam dość dawno, bo pogody brak, i do tego nie na kochanej bułance, tylko na Niagarce, siwej klaczy arabskiej. Ten koń jest niepoczytalny ;-; WJECHAŁA PEŁNYM GALOPEM W PRZESZKODĘ, KOMPLETNIE IGNORUJĄC MÓJ PÓŁSIAD. Popieprzyło konia i tyle. Potem poniosła koleżankę, przejechała w pełnym galopie przez drągi na kłusa i przeskoczyła przez opony, a Olka siedzi na niej jak worek ziemniaków i nie może nic zrobić xd Dopiero ja bohatersko wkroczyłam do akcji i na Kropce zatarasowałam Niagarze drogę :3 Takie fajne przeżycie :P
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jest ryzyko jest zabawa. Albo cmentarz, albo sława xD Ty masz to drugie :) Ja kiedyś jak trochę bałam się skakać, to się wyłamałam przed samą przeszkodą. Szarpnęłam Klarę w bok i... wpadłam galopem na drągi z kłusa. I mi się koń zaczął przewracać xD Jedyny moment, kiedy strasznie się bałam w siodle. Z każdym krokiem byłyśmy coraz bliżej ziemi i myślałam, że zaraz obie glebniemy. Al drągi się skończyły i Klara odzyskała równowagę :)
OdpowiedzUsuń